Kwitną Dmuchawce
Ze specjalną, niezaprzeczalnie zasłużoną dedykacją dla Laury.
Bez jej inicjatywy ten blog, ta historia, te postaci, nic...nic nie powstało by z liter.
Nie wymieniając mojego Wercika popełniła bym grzech niewybaczalny.
Bez niej już dawno bym się poddała, nie tylko w pisaniu, ale i w życiu.
Obie dziewczyny, jedne z moich najlepszych przyjaciółek zasłużyły na dedykację w pierwszym poście zamieszczonym na blogu, będą nieodłączną częścią początku, kontynuacji i końca tej historii.
Perełki, nie ma w tym opowiadaniu nic wyjątkowego. Może zadedykowanie wam tego jest wręcz ośmieszające, aczkolwiek nie mogłam postąpić inaczej. Nawet jeśli Prolog będzie przerażający, to i tak chcę przekazać wam jego cząstkę, wybierzcie te sensowne skrawki i wsadźcie sobie do serc, żeby mnie zapamiętać, nawet jako kompletne beztalencie :')
Grząski grunt, zapadające się stopy, lodowate strugi wody na twarzy. Chłód, sztyletujący deszcz.
Może dobrze, że pada, w taki dzień jak ten chmury i zimny wiatr są jak najbardziej wskazane. Nie wyobrażam sobie siebie w objęciach upału, oblanej promieniami słońca. Nie teraz, nie dzisiaj, już nie w tym życiu.
Stoję pomiędzy ludźmi, słyszę jak dusza rozbija serce, czuję jak boleśnie szamoce się w moim wnętrzu, jak boleśnie nacina świadomość, jak boleśnie kruszy psychikę, jak boleśnie skłania mnie do otworzenia drzwi.
Nie płaczę, już nie. Zamieniłam łzy na krwawienie rozdrapanego serca, rozdrapanego jak dziecinna rana na kolanie.
Jak już mówiłam, dobrze, że pada. Wyobrażam sobie jak świat płacze za mnie, wiatr szlocha, a niebo roni łzy, całe istnienie wypełnia pustkę w czasie, ja tylko obracam sekundy w palcach, gniotę minuty w pięściach i ciskam godzinami na oślep. Jak działał zegarek ? Co to granice czasowe ?
Ja zapomniałam, bo kiedy człowiek umiera od środka wszystko zlewa się w jedno. Nie ma różnic, nie ma kontrastów. Jest tylko płacząca dusza i ty siedząca na krawędzi przepaści, machająca nogami, z krwią na nadgarstkach i świeżymi ranami na życiu.
Babcia obejmuje mnie ramieniem, czuję jak zbyt silnie zaciska palce na mojej talii. Ma do mnie żal. Przecież powinnam wypłakiwać siebie, ale ona nie wiedziała, że moje wnętrze jest już całkowicie puste, nie miałam już czego wypłakiwać. Choć płonęłam żywym ogniem cierpienia, znosiłam to, krwawiące serce nie dawało znaków światu, a łzy mogły mnie napaść zawsze i wszędzie, zawsze widoczne, nigdy intymne.
***
Poczerniała skóra, w niektórych miejscach wypalona do mięsa.
Zamykam oczy, otwieram. Nie, to znowu jawny koszmar, iluzja popękanej psychiki, nadmiaru luster w głowie.
Moje ciało, nie było już moje. Było tylko nośnikiem mojej duszy, duszy ciężkiej bo nasączonej łzami, płacz już nie pomaga, nie oczyszcza, za jego pośrednictwem tylko gubię moją siłę, której i tak miałam już mało.
Czułam jak się trzęsę słysząc najcichszy odgłos w korytarzu, moja dusza odruchowo kurczyła się w sercu, przygotowana na to, że za moment się rozsypie, a ja nie szybko odzyskam siłę, aby poskładać ją na nowo.
Spoiwem, którym sklejałam skrawki duszy była nadzieja, płonęła w sercu, schowana głęboko, ukryta, chroniona, nietykalna.
Czułam jak przyjemnie grzeje wnętrze, jak rozjaśnia mroki cierpienia, bo płonie, a światło rozjaśni każdy mrok, a żadna ciemność nie zgasi światła.
Żelazna zasada, która podtrzymywała rozpadające się życie.
Byłam, wciąż tu byłam, tkwię w tym horrorze jako główna bohaterka, beze mnie nie będzie kontynuacji, nie mogę się więc poddać, muszę poprowadzić tą historię do końca, tylko kto wyznacza koniec ? Ja czy los ?
***
Nie chcę tak funkcjonować.
Jestem sama, bez wsparcia, nierozumiana, skrzywdzona.
Nie robię z siebie ofiary, nie.
Nie mam wpływu na to ile emocji, ile niesprawiedliwości jestem w stanie unieść na duszy, bo w każdej sekundzie życia jej pojętność się zmienia, w dobrych dniach uniosę wiele, w gorszych mniej. Pękam gdzieś w środku, w miejscu, którego nie umiem zidentyfikować. Kiedy wypłaczę, wyrzucę z siebie wszystko co złe, trujące, szkodliwe dla więdnącego serca, może nie tańczę, ale żyję.
Żyję sama, we własnym świecie, wyodrębnionym od wszystkich innych istnień. Kształtuje jego granice erozyjną działalnością moich łez i krwi, którymi ocieka serce, piecze, pali, ale nadal jest, nawet jako jedna wielka bryła cierpienia, zbita, śmierdząca śmiercią. Nadal coś mam. Nadal.
K O N I E C !
Cieszmy się i radujmy.
Prolog nie zachwyca. Wiem. Ale po mojej osobie, na należy spodziewać się niczego więcej.
Nie jest idealnie, ale źle w sumie też nie.
Cóż, perełki, liczę, że komuś jednak się spodoba.
Przy pierwszym rozdziale pewna liczba mroków się rozjaśni. Nie wszystkie, naturalnie, ale określona ilość.
Droga Hope, (Jak oficjalnie, omfg :'DD )
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz, co sądzę o prologu, Twoim stylu pisania, czy ślicznym (ale strasznym) szablonie ♥
Jestem zachwycona tym, jak ze zwykłych słów tworzysz coś wspaniałego. Całość jest o wiele piękniejsza, niż Ci się wydaje xx
Już raz dziękowałam Ci za dedykację, ale mogę to zrobić ponownie, *hojność* xD Nie zasługuję na nią, bo prawie Ci nie pomogłam i ciągle podsuwałam idiotyczne pomysły, pff.
Jeju, wiem, że teraz piszę tak, że nawet Ty nie będziesz w stanie zrozumieć tego, co chciałam przekazać, ale wszystko przez późną porę.
W ogóle jest strasznie krótko i bezsensownie, ale nie mogłam pozostawić prologu bez słowa.
Kocham Cię i czekam na pierwszy rozdział ♥
Weź.
OdpowiedzUsuńNic mi nie powiedziałaś o tym blogu!
Za karę skomentuje później :***
Kocham Cię Juli <3
Wiesz co Ci powiem?
UsuńŻe myślałam, że skomentowałam. Ok, patrz i płacz.
Jestem beznadziejna, mam dziurawą pamięć jak ser szwajcarski. Tak, tak, mistrz porównań w akji, hyhy.
Pozwolisz że pod najnowszym postem wypowiem się na temat całości?
Przepraszam Cię, kocham Cię.
O mateńko, wrócę tutaj niebawem. Słowo. ;*
OdpowiedzUsuńHej, Hope! ;*
UsuńMatko, no nic. Obstawiam, że mnie nie kojarzysz, wcale się temu nie dziwię. xD Pewnie zaśmiecam Ci stronę tym komentarzem, ale trudno, będziesz musiała mnie znosić, a uprzedzam już teraz, że jestem dziewczyną, która pozostawia po sobie dość chaotyczne wypowiedzi. ;D Nie jestem mistrzynią komentowania, ale napiszę kilka słów. Mam nadzieję, że aż tak się nie skompromituję oraz to, że nie zawiedzie Cię długość i jakość tej nieszczęsnej wypowiedzi.
Wiesz, że ten prolog jest cudowny? Wspaniałe wprowadzenie do nowej historii, którą tworzysz. Jestem pewna, że powali mnie na kolanka i nie tylko mnie. Tak, Kate jasnowidzem. Hahah, ;D
Jest niezwykle magicznie, dramatycznie i tajemniczo. Nie mam zielonego pojęcia, kto jest kim. Mogę jedynie liczyć na swoją intuicje, z którą jest cholernie ciężko. xD Kurczę, już nie mogę się doczekać jedyneczki! Weeeny, weenusi! ;*
Pozdrawiam,
Katie